poniedziałek, 8 lutego 2010

DAJ PANIE DAJ



Romskie żebraczki
Objuczone dzieciakami
Jak wielbłądy nomadów
Przenośnymi domami
Okupują chodniki miast
Z uporem porównywalnym tylko do oporu
Leśnych ludzi
Z czasów partyzantki wojennej

Podupadłe na ciele
Boginie – matki
Nie skomlą jednak
Kiedy z nieba
Na ich umęczone twarze
Lecą bomby gradu
A ja przemykam obok tego wszystkiego
Bezczelnie suchy
Bo
Z parasolowym grzybem w rękach

U podstawy ciał niedomytych
I wygiętych ku ziemi jak drzewo
Cierpiące na nadmiar śniegowego pierza
Nawet na wysokim mrozie
Podejrzanie spokojnie śpią ich ludzkie szczenięta

Słyszałem
Że nie biorą bułek do ręki
Że połykają tylko pieniądze
A ich wąsaci mężowie lubią kraść kury
I przemieniać bezpańskie psy
W smalec

Słyszałem też kurdyjskie przysłowie
Którego metafizyczny farsz
Udzielił im zupełnego rozgrzeszenia we mnie

Podobno
W DOMU PEŁNYM DZIECI DIABEŁ TRACI SWĄ MOC