wtorek, 17 kwietnia 2012

Średniowiecze




Te dwie ilustracje pochodzą z dwunastowiecznego apendyksu uczonego o. Laurentia: "Annales Laurissenesses", wchodzącego w skład kroniki wydarzeń z VIII i IX wieku, pt. "Patrologia".
Przedstawiają widzenie tajemniczych obiektów, które miało miejsce w chwilach oblężenia zamku Sigiburg we Francji w 776 roku podczas wojennej wyprawy Karola Wielkiego- Cesarza Świętego Państwa Rzymskiego i Narodu Niemieckiego przeciwko Saksonom.

Tekst łacińskiej kroniki /według przekładu Waltera Raymonda Drakea/ podaje, iż: "Poseł odczytał wieść o powstaniu Sasów. Wzburzyli się oni wielce i zabili wszystkich swych nadzorców. Udało im się zdobyć podstępnie Aeresburg i wygnać Franków. Po opuszczeniu zamku, zrównali go z ziemią... Potem buty pełni, maszerowali dalej głosząc, że tak samo zrobią i z Sigisburgiem. Jednak obrońcy grodu z Bożą pomocą dali im hardy i zdecydowany odpór. Mimo tego sytuacja była beznadziejna i musieliby oni długo czekać na posiłki. Tymczasem Sasi nie mogli zamku zdobyć i zburzyć, przeto ustawili oni katapulty... Jednak wola Boża chciała, że wystrzelone kamienie bardziej im zaszkodziły, niż obrońcom grodu! Zaczęli więc stawiać drabiny i wieże, z których zamierzali gród zaatakować. Bóg jest dobry i wynagrodził obrońcom ich odwagę. Tego dnia, kiedy miał się odbyć atak na chrześcijan, ukazała się Opatrzność Boża nad kościołem znajdującym się w twierdzy. Ci, którzy ów wielki znak widzieli, a wielu z nich żyje do dziś dnia, zgodni są co do tego, że nad kościołem widzieli dwie latające tarcze, ognistoczerwonego koloru. (Dosłownie: "et dicunt vidisse instar duorum scutorum colore rubeo flammantes et agitantes super ipsam ecclesiam.) kiedy poganie ujrzeli te znaki, w panice pierzchli w straszliwym przerażeniu. Jedni zabijali drugich, nabijali na kopie tych, którzy biegli przed nimi. Boska zemsta naganiała innych wprost na kopie swoich wojowników. Obrońcy odważyli się na wycieczkę i gnali Sasów aż do Lippe, a tam ich w potyczce, zupełnie wyczerpanych po forsownym biegu, pokonali".

To co wydarzyło się w Sigiburgu nie było jednak jedynym wydarzeniem tego typu w czasach Średniowiecza. Otóż /jak podaje Leszek Wiktor Klimek [uleszka.net] w tekście "KOSMICZNY ATAK W CZASIE WYPRAW KRZYŻOWYCH"/: "za panowania króla Pepina Małego (714-768), na niebie Francji ukazywały się napowietrzne okręty pilotowane przez jakieś istoty, które zwano SYLFAMI. Pospolity lud był przeświadczony, że są to magowie, którzy posiedli umiejętność latania w powietrzu, od czego powstają burze i gradobicia. Obawy przed najazdem tych Władców Powietrza poszły już tak daleko, że Karol Wielki i jego następca wydali już we wstępie do swych "Capitullarii" wyroki śmierci na załogi napowietrznych okrętów!!! Dr Fiebag [niemiecki geolog uhonorowany nagrodą imienia dr. A. Hendriego przyznawaną przez fundację o tej samej nazwie za wybitne osiągnięcia w dziedzinie "obiektywno-krytycznych" badań nad UFO, za prezentowanie licznych hipotez mających na celu wyjaśnienie tego zjawiska, jak również za efektywną działalność publicystyczną] w związku z tą sprawą cytuje notatkę francuskiego księcia Montfaucona de Villarsa, który w 1670 roku posłużył się dziś już zapomnianymi, średniowiecznymi tekstami: Sylfów widział takoż prosty lud, jak i koronowane głowy. Aby pozbyć się tej niesławy, którą ich otoczono, porywali oni ludzi i ukazywali im piękne kobiety, ich bogactwo, władzę, a potem przenosili ich z powrotem na ziemię, w różne miejsca. Naród, który widział ich lecących nad ziemią brał ich za czarnoksiężników, którzy przynosili ludziom i zwierzętom śmierć. Nie do wiary, ilu z nich zginęło od ognia lub wody!

A teraz inny przykład...

Poniższa ilustracja pochodzi z roku 1557 z księgi „Prodigiorum Ac Ostentorum Chronicon / Kronika niezwykłości i złowróżbnych znaków”, autorstwa Conrada Lycosthenesa i obrazuje "kometę" zaobserwowaną w Arabii w roku 1479.



Na stronie 494 tejże publikacji podaje się, że zjawisko to "miało kształt ostro zakończonego drewnianego słupa". Dzisiaj to, co widzimy przypomina bez wątpienia rakietę z dużą ilością bulajów /małych iluminatorów [okrągłych okienek], jak na statku, jachcie i innych jednostkach pływających/ i niewykluczone, że wiele innych starożytnych zapisów mówiących o „kometach" dotyczyło właśnie takich maszyn lub im podobnych NOL-i /Niezidentyfikowane Obiekty Latające/, niż "złowróżbnych" ciał niebieskich z "ogonem".

Opisany powyżej materiał znajduje się w Australian Musem Research Library.