czwartek, 26 listopada 2015

Symbole

 

Każdy dzień jest siewcą symbolicznych znaków. Dzisiejszy również. A właściwie to TA poprzedzająca go noc... Ona jest właściwym ołtarzem ruchomych szyfrów, podpiętych do skrzydeł codzienności jak wdychane powietrze. Właśnie ona. Nikt inny. I ten jej czarny i chropowaty jak zużyty asfalt płaszcz, senny kożuch, to w nim powinienem nauczyć się odczytywać przekazy... Ponieważ w poprzedzającym wybudzenie obrazie (o mocy obszernej jak kosmos) powinienem odkodowywać zaszyfrowane rozporządzenie Losu... Reszta jest błądzeniem. Z taką myślą się obudziłem. A dwanaście godzin później  znalazłem się w kinie. I przyszło potwierdzenie, że nie oszalałem. Choć droga ku oświeceniu graniczy z szaleństwem. Z zagubieniem. Odpryśnięciem od gruntu dla stóp.