środa, 3 grudnia 2014

Tak...

ZAPAMIĘTANIE rządzi światem każdego. A zatem moją czasoprzestrzenią również. I jest go tak dużo, że nie sposób wszystkiego ogarnąć jedną głową, myślą luźna, a nawet duszą. To rak podskórnej warstwy, jednostka chorobowa niematerialnego wnętrza, wyjadacz i balast radości permanentnej, teoretycznie niezniszczalnej. To nieuleczalne obciążenie. To wciąganie pod wodę. Pchanie pod stryczek. Pod nieodkształcalne szaleństwo. Aby nie zaklinować codziennego oddechu w możliwym zagrożeniu, w dotkliwym jak wścieklizna, jak pręga zakaźna ukąszeniu światłem tak zwanego życia , należy rzygnąć ubraną w słowa myślą, by od czasu do czasu wypuścić na zewnątrz ciała nadmiar nagromadzenia faktów, jakim wypełniamy życiorys świata całkowitego. Inaczej zdechniemy uduszeni autorską siatką kroków, życiodajnych ruchów, które udźwiękowiają głos wszechświata. Zaklinają próżnię. Barwią kosmos oraz ludzkie sny.