piątek, 18 stycznia 2013

Blok...

   



Budynek z wyciszonym dzwiękiem kołysze się pod plandeką nocy
krokiem zupełnie niewidzialnym...
A ciało moje bezsenności uwieszone
niczym dziecko matki
upodabnia się do miesa w sklepie,
do produktu dla krwiopijców i połykaczy noży...

Wisząc bezdusznie patrzę
jak odchodzi to,
co nadal żywe we mnie...
I z nogi na nogę stąpając w nicość dryfuje,
a nadzieja ulatuje jak zagubiony balon...

Co prawda nie umarłem jeszcze
lecz nie wiem czy nadal to coś jest życiem,
a napięta sytuacja przypomina piosenkę,
w której moje imię paruje jak architektura przemijania
utkana zapamiętaniem Ciebie...

Reszta jest milczeniem.