Od Berlina po Lviv
A na pewno
Od Sanu po Glinianiec
Obłoki wodne
Sine od awantur meteo
Leją dziś
Na ludzi pod sobą
Jak psy zerwane z łańcucha
A samowola taka
Pasuje jedynie
Dzieciakom uzbrojonym
W karabinki wodne
I puszki z karbidem
Na chwałę
Zmartwychwstania Jezusa Hipisa
Dorośli jednak myślą inaczej
I świętują spokojniej
Pełnoletni rzeźnicy
Żłopią wódę pod jaja w majonezie
I bunkrują swoje czerwone pyski
W intencjonalnym narzekaniu na wszystko
Co silniejsze od nich
Tutaj
Na brak roboty
Prowincjonalizm sklepowy
I otępiający spokój
Na około głowy
Bo nie wiedzą
Co mają
Robiąc z Raju
Poczekalnię do Nikąd