-[dwa teksty podróżne]-
"VESNA"
krajową marszrutką dotransportowani
do miasta "gangu grabarzy",
[tak na start- bo tanio i szybko].
potem dwa nagrobki [milicjanta i artylerzysty] w nim odkryte,
były również nierówne pobocza, pot w majtkach, słodkie andruty w Bardo i zdemontowane torowiska...
a do tego iskra nerwa
i lawina bujania wzroku
na pełnym słońcu...
przez cały czas!
W NAMIOCIE POD SREBRNĄ
To nic, że na około głowy poukładałem góry...
Od czasu do czasu sztywne plastry nocy
i tak rozcinało brzęczenie aut
i pohukiwanie pociągów...
Buzował również kamieniołom,
a pies leśniczego darł pyska jak telegraf-
z przerwami na wodę z nasłuchem!
Stawy rybne
i zaorane pola też się zjawiły,
jak tamtej jesieni
pod Orheiul Vechi...
Ale to co innego.
One akurat koiły rozkminy
zmachane jak pies...
Aż rozpędzony wiatr
zmuszony został pozamieniać
dziki pysk w melodię.
No i spałem jak niemowlę...